Komentarze: 0
Wczoraj razem z Keską byłyśmy w stadninie ( konnej jakby się ktoś pytał) Na padoku nikogo nie było i dlatego przestraszyłyśmy się że dzisiaj nie ma jazdy. Keska prawie się popłakała że nie zobaczy dzisiaj jej kochanego Bochunka.
W drodze do siodlarni spotkałyśmy panią Danusię. Naszym zadaniem było przygotować Bochunka i Lirę ( takie dfa kofane kofniki) Bochun ucikał od Keski ( widać nie chciał być ujeżdżany hihihi) Weszłam do siodlarni i wzięłam siodło, toczek i palcat niezmiernie potrzebne do jazdy. Wgramoliłam się na konia, a Keska dalej goniła Bochuna po całym placu. Ze śmiechu o mało nie spadłam z konia. CDN....